Okazało się że pracownik biura, który pośredniczył w zleceniu klientki wystawił zlecenie nie kupna, lecz sprzedaży i to nie 4 ale 4 000 kontraktów!
Kurs instrumentu finansowego momentalnie zanurkował do poziomu minus 7%, uaktywniając tym samym wszystkie zlecenia zabezpieczające STOP-LOSS na swojej drodze, które dodatkowo pogłębiły spadek. Co więcej, maklerzy uczestniczący w operacji, chcąc „odkręcić” całą sytuację, wprowadzili kolejne zlecenie z rachunku klientki, tym razem było to zlecenie kupna 4000 kontraktów PKC.
Jak już zapewne się domyślasz, wyczyszczony arkusz zleceń po tsunami wywołanym błędem maklera, był niemalże pusty, dlatego takie przeciwstawne zlecenie spowodowało wystrzelenie kursu kontraktu na +10%.
Kurs po chwili wrócił do normy, natomiast na skutek całego tego zamieszania Dom Maklerski PKO BP zobowiązany był pokryć stratę powstałą na rachunku pani Agnieszki w wysokości 3,84 mln zł.
Jak to było możliwe, że system umożliwiał wprowadzenie takiego zlecenia? Zwłaszcza, gdy nie było pokrycia w finansach na rachunku klientki?
Makler, który wprowadzał zlecenie nie posiadał odpowiedniego pełnomocnictwa do skorzystania z terminala giełdowego, natomiast zrobił to korzystając z loginu swojego kolegi z pracy. Transakcja przez terminal, pomija weryfikację pokrycia finansowego zlecenia, gdyby przeprowadzić tę transakcję przez komputery w biurze, wówczas wewnętrzny system sprawdziłby, czy klient posiada wystarczające środki do pokrycia zlecenia.
Zawiadomienie do prokuratury w Warszawie wpłynęło dzień później. W wyniku dochodzenia ustalono, że na skutek pomyłki maklera ponad 2 mln zł zarobiła spółka Cagliari zarejestrowana na Wyspach Dziewiczych, której przedstawicielem i pełnomocnikiem do rachunku maklerskiego w Polsce był znajomy tego Maklera.
Rachunek na spółkę został założony niedługi czas przed całym wydarzeniem, a dyspozycje kupna kontraktów i ich sprzedaż były pierwszymi i ostatnimi zleceniami na tym koncie. Co więcej, cała trójka, czyli: pełnomocnik spółki, Makler wprowadzający zlecenie i pracownik biura, który użyczył swojego dostępu do terminala giełdowego, pracowali wspólnie wcześniej w Domu Maklerskim Banku Handlowego. Jakby tego było mało, męża klientki składającej zlecenie – pani Agnieszki i pełnomocnika spółki, łączą więzi rodzinne.
Rachunek spółki zablokowano na ok. 4 miesiące, jednakże ze względu na brak dowodów konto odblokowano, a środki popłynęły do jednego ze szwajcarskich banków.
Dom Maklerski PKO BP zwróciło się z oficjalnym pismem do zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, w sprawie anulowania przeprowadzonych w tym dniu transakcji, leczy ówczesny prezes Giełdy nie zdecydował się na taki ruch, a samą „aferę 100 sekund” umorzono w lutym 2014 roku.
Żeby było jasne – kompletnie nie popieramy takich działań i absurdalnym jest, że nikt za to nie odpowiedział. Dobrze jednak również znać te czarniejsze karty z historii GPW. W ramach przygotowania do egzaminu ZMID kładziony jest też nacisk na etykę, z czego jesteśmy dumni i czego zdecydowanie nie zamierzamy zmieniać!
Napiszcie jeden art o zarobkach, możliwościach rozwoju kariery itp. Drugi o wykroczeniach kolegów po fachu, karach, wpływie na system prawny, porównaniu nas z zachodem.