Zawód Maklera w Europie ma całkiem długą tradycję. To już w 1667 roku powstały pierwsze akty prawne regulujące profesję. Wówczas były to rozporządzenia Kupieckiego Dyrektorium w Zurychu. Normy prawne miały oczywiście utemperować niektórych gagatków, którzy niechętnie rozstawali się z dobrami swoich klientów i nierzadko stosowali nieetyczne (złodziejskie) praktyki. Powiedzmy sobie uczciwie, oszustwa w branży finansowej są tak stare jak sama branża, a może nawet i starsze. Pod koniec XVII wieku na londyńskiej giełdzie aż roiło się od fałszywych spółek, których bezwartościowe akcje były sprzedawane inwestorom przez nieuczciwych „maklerów”.
W Polsce giełdy towarowe i pieniężne powstały z martwych po odzyskaniu niepodległości. W Warszawie handlowano m.in.: Papierami wartościowymi urzędowo notowanymi, a do tego weksle, czeki, przekazy, waluty i kruszce.
Historia polskiego maklera
Maklerem w ówczesnej Polsce mógł zostać obywatel RP w wieku od 30 do 70 lat, który posiada odnotowane doświadczenie w handlu, zajmował kierownicze stanowisko w branży finansowej lub przemyśle i posiadał odpowiednią wiedzę oraz kwalifikację. Co się tyczy wiedzy i kompetencji, to obejmowały one znajomość prawa handlowego i pokrewnych przepisów w Polsce, znajomość realiów lokalnego rynku i znajomość języka polskiego w słowie i piśmie. Jak na tamtejsze czasy, poprzeczka była więc zawieszona naprawdę wysoko. Mimo faktu spełnienia powyższych wymogów nie wszyscy i tak mogli zostać maklerami. Wyjątki obejmowały takie osoby, jak:
- duchowni;
- wojskowi;
- urzędnicy państwowi, samorządowi, sędziowie oraz urzędniczy instytucji państwowych i samorządowych;
- niewypłacalni na czas trwania postępowania upadłościowego, a po jego ukończeniu w tym wypadku, jeżeli upadły uznany zostanie winnym bankructwa prostego lub podstępnego;
- skazani za zawodowe przemytnictwo lub lichwę;
- pozbawieni wyrokiem sądowym praw wyborczych lub pozbawieni honorowych praw obywatelskich – tak długo, dopóki pozbawienie trwa;
- wykluczeni orzeczeniem komisji dyscyplinarnej, z którejkolwiek giełdy. Nadto nie mogą zostać członkami giełdy (art. 4 ust. 2) osoby, które pod względem prawa rozporządzenia majątkiem nie są własnowolne.
Z uwagi na to, że liczba czynnych Maklerów, musiała być ściśle określona, wakat na to stanowisko ogłaszała rada giełdowa umieszczając obwieszczenia w „Monitorze Polskim” oraz publikując informację o naborze w miejscowych gazetach. Po okresie napływania CV potencjalnych kandydatów potwierdzających ich kwalifikacje i doświadczenie, przychodził czas na egzamin przed 5-osobową komisją, która bierze kandydatów w krzyżowy ogień pytań egzaminacyjnych. Nazwiska szczęściarzy, trafiały do rąk Rady Giełdy, która wybierała spośród tej listy swoich kandydatów do przedstawienia Ministrowi Skarbu. To oznacza, że w odróżnieniu od czasów obecnych, w tamtym czasie spełnienie wymogów formalnych i zaliczenie egzaminu nie było jednoznaczne z uzyskaniem tytułu Maklera (chyba nie mamy za czym tęsknić).
Maklerzy następnie udawali się do komisarza giełdowego w celu złożenia uroczystej przysięgi, w obecności Prezesa Rady giełdowej, sekretarza giełdy i starszego maklera. Co więcej, maklerzy wpłacali pieniężną kaucję jako zabezpieczenie danego słowa. W przypadku zgłaszanych i potwierdzonych obiekcji, co do świadczenia usług maklerskich przez daną osobę, kaucja podlegała konfiskacie.
Ówczesne obowiązki Maklera wypisane w ustawie były następujące:
Dodatkowo zabronione było równoczesne prowadzenie innych pozagiełdowych działalności, które mogłyby w jakikolwiek sposób wpłynąć na bezstronność Maklera.
Grupie Maklerów przewodził Starszy Makler oraz jego Zastępca, którego wybierano spośród swojego grona na 3-letnią kadencję. Starszy Makler był pośrednikiem pomiędzy czynnymi Maklerami giełdowymi a Radą Giełdy, np. kiedy pracownik giełdy chciał iść na urlop, musiał powiadomić o tym Starszego, a on zawiadamiał Radę. W przypadku, gdy nieobecność Maklera na parkiecie, była dłuższa niż 3 dni, wówczas zmuszony był on oddać Starszemu Maklerowi księgę giełdową, czyli swój zeszyt, w którym zapisywał on wszystkie transakcje, przy których pośredniczył.
Patrząc wstecz na dzieje naszej profesji, świadomość piastowania tak odpowiedzialnego stanowiska, mobilizuje mnie do podejmowania kolejnych kroków do dalszego poszerzania swoich kompetencji i wywołuje u mnie lekkie poczucie dumy i satysfakcji.
Dodaj komentarz